Co za miła niespodzianka: wywiady z bohaterami

Spisie treści

Tak mówią bohaterowie filmu Alessandro Genovesiego, który trafi do włoskich kin 11 marca. Przeglądaj galerię i poznaj anegdoty postaci, w które grają

Jak podeszłaś do tej roli? Czy jest postacią, którą łatwo rozpoznajesz?

To pierwszy raz, kiedy tłumaczyłem nauczyciela (również z włoskiego) i świetnie się z nim bawiłem. Szczególnie z moimi studentami (wszyscy prawdziwymi neapolitańczykami), z którymi bawiliśmy się improwizując. To prawdziwie urodzeni aktorzy.

Jakie zrozumienie i współpraca zrodziły się z twoimi kolegami, od Matano, przez Baschetti i Lodovini po Vanoni i Pozzetto?

Cóż, to co najmniej pięć pytań, ponieważ każde z nich zasługuje na spersonalizowaną odpowiedź. Jeśli chodzi o Franka, to nasze miały być duetami komiksowymi i naprawdę myślę, że tak. Ja, romantyczny (i trochę głupi) profesor literatury, a on jest jego rozczarowanym przyjacielem. Z Valentiną jesteśmy na trzecim filmie (po dwóch Welcome …) i wreszcie się całujemy! (Ale dla tych, którzy jeszcze nie widzieli filmu, jest to prawie spoiler). Chiara była naprawdę niespodzianką. Dla wszystkich. Jego pierwszy raz. Mam nadzieję, że przyniosłem jej szczęście. Były, powiedzmy, intymne sceny, w których nie wiem, który z nas był bardziej zawstydzony. Ale powiedziałbym, że zdaliśmy egzamin. Świetny! A Renato i Ornella, cóż, zaniemówili na samą myśl, że przyjęli te role, dla mnie to naprawdę zaszczyt być ich synem. Przynajmniej w filmie.

Kim jest postać, którą grasz?

Nazywa się Paolo i jest profesorem wychowania fizycznego, który uczy w tej samej szkole, w której Guido, postać grana przez Claudio, który w przeszłości był jednym z jego nauczycieli iz czasem „wychował” go w zdrowym klimacie, utrzymując go z dala od złych znajomych. Pomimo różnicy wieku, z czasem stali się bliskimi przyjaciółmi: Paolo bardzo dba o ten związek i kiedy zdaje sobie sprawę, że Guido jest ofiarą różnych niepokojów i dziwnego „dryfu”, martwi się o niego i próbuje mu pomóc, poruszając się z ostrożność, jak wtedy, gdy ktoś lunatykuje i nie trzeba go nagle budzić … najpierw chce zrozumieć, co tak bardzo denerwuje jego przyjaciela, a potem, gdy odkrywa, że fantastyczna dziewczyna, którą lubi i bredzi, jest właściwie tylko wymysłem swojej wyobraźni stara się być delikatny i pofolgować mu, tworząc komiczne crescendo, które moim zdaniem jest przezabawne. Paolo próbuje zmienić zdanie Guido, ale wcale nie będzie to łatwe: nawet rodzice Guido, których wezwał w Neapolu, zaniepokojeni starają się pomóc swojemu synowi, który jednak bardzo walczy, zaakceptować rzeczywistość, dopóki nie zostanie mu pokazana jednoznaczne zdjęcia, które Paolo zrobił, idąc za nim alejkami, na których wyraźnie widać, że mówi do siebie.

Czy pamiętasz jakieś szczególnie zabawne momenty?

Mnóstwo sytuacji z Claudio Bisio, ale także inne sceny z Ornellą Vanoni, w szczególności te, które widziały jej psa Why jako bohaterkę; jest tak przywiązana i przywiązana do niego, że nie mogła uniknąć uczynienia go elementem filmu: była to właściwie absolutna konieczność, bo tak naprawdę pies nigdy jej nie opuścił. Kiedy znalazłem się sam na sam z Bisio na planie, byłem podekscytowany i zdezorientowany, poczułem jego podziw, ale spędzając razem czas, bardzo dobrze się związaliśmy i bardzo zaprzyjaźniliśmy. Pamiętam sekwencję nakręconą wieczorem, w której Claudio, Pozzetto i Vanoni byli na scenie, którzy nalegali, aby wypowiedzieć linię „Silvia nie istnieje” własnym, zabawnym tonem … musieliśmy powtarzać tę scenę w kółko znowu dlatego, że wszyscy zatrzymywaliśmy się przy każdym ujęciu z powodu niepohamowanego śmiechu, łącznie z nią… A potem muszę wyznać, że czułem się zaszczycony komplementami, które otrzymałem od nauczyciela takiego jak Renato Pozzetto, który zawsze był hojny i hojny, udzielając mi rad.

Czy pamiętasz jakieś szczególnie ciekawe lub zabawne momenty z okresu produkcji?

Pamiętam, kiedy Bisio i mnie "uderzyło" ciepło ludzi z zaułków Neapolu, miasta, które zapiera dech w piersiach, mieszkańcy hiszpańskich dzielnic "ogarnęli" nas swoim uczuciem i ciepłem, przywieźli nas jedzenie i picie. Dla nich byłam Marią z „Benvenuti al Sud”, filmu, który wszyscy tak bardzo kochali, zachowując to w swoich sercach. Kręciliśmy w bardzo chaotycznej sytuacji, ludzie otaczali nas, ponieważ chcieli z nami robić zdjęcia, nigdy nie widziałem takiej miłości … tego wieczoru w hiszpańskiej dzielnicy emocje były bardzo silne, wydawało się, że są na neapolitańsku zestaw Vittorio De Sica. A potem po powrocie do Rzymu dla wnętrz, które po raz pierwszy kręciłem w studiu i to wszystko było bardzo zabawne, ten zaczarowany i magiczny świat studyjnych rekonstrukcji jest bardzo uwodzicielski i krok po kroku czułem się coraz bardziej swobodnie przejmując kontrolę nad zestawem, a następnie wykonując bardzo długie sekwencje ujęć.

Jak odnalazłeś się z Claudio Bisio, jakie porozumienie narodziło się między wami?

Claudio Bisio było potwierdzeniem. Bardzo hojny aktor i oczywiście bardzo utalentowany. Był dla mnie stałą pomocą i wsparciem i wierzę, że narodziło się dobre porozumienie zawodowe. Bardzo go szanuję i szanuję i mam nadzieję, że tak samo będzie z nim.

Co przekonało Cię do przyjęcia roli, jaką oferuje Genovesi?

Podobał mi się scenariusz, bardzo interesowała mnie nieco surrealistyczna i nowoczesna historia, która w jakiś sposób zbliżyła się do „Miłości na miarę”, filmu, który zinterpretowałem i wyreżyserowałem kilka lat temu. stworzyłem kobietę, delikatną historię, w którą bardzo wierzyłem. Byłem bardzo zadowolony ze współpracy z Bisio, którego zawsze szanowałem, oddychaliśmy tym samym powietrzem, zarówno on, jak i Matano są uwielbiani przez młodzież, mają miliony kontaktów wśród publiczności, ale też mi się to uszło na sucho. Wiem trochę o Neapolu, o alejkach, lata temu nakręciłem tam film „Neapolitan Yellow” Sergio Corbucciego i powrót z tej okazji był bardzo przyjemny.

Jak trafiłeś do Renato Pozzetto?

Spotkaliśmy się już kilka razy w przeszłości, ale nigdy nie pogłębialiśmy zbytnio związku; tym razem, gdy byliśmy na tym samym planie, trochę czasu zajęło mi prawidłowe porozumienie się z nim, ale po drodze nawiązaliśmy dobrą przyjaźń, która dała początek konstruktywnemu zrozumieniu. W życiu jest uroczym dziadkiem, „szalonym” na punkcie swoich wnuków, jest nieco introwertycznym człowiekiem, ale kiedy gra, zmienia się i działa świetnie, potwierdzając, że jest pełnokrwistym komikiem wysokiej jakości. Nasze postacie na scenie są dla siebie całkowitym przeciwieństwem i ta różnica, kontrasty i kłótnie, które widzą w nich bohaterów, są moim zdaniem bardzo zabawne.

Interesujące artykuły...